Ziemia Utracona pozostaje w pamięci

„Jak w domu był chleb, mleko i ziemniaki to już oznaczało, że mamy co jeść” – tak o dawnym życiu na Kresach Wschodnich opowiada dziewięćdziesięciojednoletnia Zofia Gąsiewicz z Karszowa. Kobieta wspomina również o Świętach Wielkanocnych…

Zofia Gąsiewicz (z domu Chacko) w tym roku obchodzi 91 lat i jest najstarszą mieszkanką Karszowa. Pochodzi z Kresów, a dokładnie z Domażyr w obwodzie lwowskim. Tam wychowywała się do 19 roku życia. Po II wojnie światowej rodzinę przesiedlono na nowe granice Rzeczpospolitej Polskiej. – Jechaliśmy w wagonach zakrytych, zwierzęta w odkrytych. Zabraliśmy kobyłę, źrebaka i kilka krów. Pozostałe zwierzęta (kury, gęsi) zostały – wspomina Zofia Gąsiewicz. Z kobietą przyjechali mama, brat i siostra. Ojciec zmarł z powodu zapalenia płuc jako młody 38-letni mężczyzna. Rodzina najpierw dotarła pociągiem do Środy Śląskiej, gdzie przebywała około dwa tygodnie. Ostatecznie osiedlili się w Karszowie. – Pamiętam, że wieś była bardzo zniszczona po wojnie. Ponad 20 domów było uszkodzonych. W tym, gdzie zamieszkaliśmy, wewnątrz można było znaleźć dziury w ścianach po kulach – przyznaje. W Karszowie pani Zofia poznała męża Michała, który mieszkał naprzeciwko. Ślub wzięli w 1946 r. w kościele w Strzelinie. Razem wychowali cztery córki. Mąż Zofii Gąsiewicz zmarł kilkanaście lat temu.

Pani Zofia chętnie opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym na obecnych ziemiach ukraińskich.  – Mój ojciec był szewcem, mama zajmowała się gospodarstwem – wspomina Gąsiewicz. – To były ciężkie czasy. W jednym pomieszczeniu był warsztat taty, kuchnia i sypialnia. Nie przelewało nam się. Jak w domu był chleb, mleko i ziemniaki to już oznaczało, że mamy co jeść. Gotowaliśmy trzy posiłki dziennie. Rano najczęściej kartofle z zacierką, na obiad jakaś zupa i wieczorem kartofle. Na cały tydzień piekliśmy własnoręcznie chleb. Mama na nogach chodziła do Lwowa (około 20 km –red.) i tam sprzedawała jajka, gęsi, śmietanę, żeby zarobić pieniądze – dodaje.

Wielkanoc na Kresach

Mimo iż sytuacja materialna w tamtych czasach nie była najlepsza, podczas świąt stół zawsze był syto zastawiony. Jak wspomina pani Zofia, Wielkanoc na Kresach Wschodnich przeżywano w duchu religijności i tradycji. – Ten dzień rozpoczynaliśmy od Mszy Św. Rezurekcyjnej w kościele. Po niej wszyscy wychodzili na zewnątrz, ustawiali się w koło z koszykami, aby ksiądz poświęcił pokarmy – opowiada. Jakie produkty do koszyków wkładano w tamtym czasie? – Bardzo podobne jak teraz, tylko koszyki były duże. W środku były m.in. szynka, kiełbasa, ser, masło, sól, chrzan, chleb, jajka, pisanki. Piekliśmy także duże drożdżowe babki. Zwykle na święcenie pokarmów chodziły dwie osoby z domów, bo jedna trzymała koszyk, a druga zawiniętą w serwetkę babkę – wspomina. Dopiero po powrocie z kościoła w domu odbywała się uczta. Przystrojony i udekorowany stół czekał już na domowników. A na nim mnóstwo potraw, m.in. różnego rodzaju mięsa, szynki, wiele gotowanych jajek, gołąbki z kaszy jęczmiennej i kartofli. Na stole nie mogło również zabraknąć pisanek. Pani Zofia do dziś samodzielnie wykonuje je dawną tradycyjną ukraińską metodą, czyli przy użyciu wosku. – Co roku przygotowuje kilkadziesiąt jajek, część pisanek rozdaje. Aby w rodzinie nie zaniknął ten zwyczaj, nauczyłam robić prawnuczkę – przyznaje. Jak wspomina, na Kresach tradycją było również oblewanie wodą w lany poniedziałek. – Dziewczyny uciekały przed chłopakami, bo ci wrzucali je do płytkiej rzeki, która przepływała przez wieś. Pamiętam, że laliśmy się wodą wszędzie. W domu podłoga zawsze była bardzo mokra – opowiada. Co ciekawe, w rodzinnym domu pani Zofii obchodzono zarówno święta polskie jak i ukraińskie. – Mój ojciec był Ukraińcem, mama zaś Polką. Gdy obchodziliśmy polskie święta to cała rodzina taty przychodziła do nas, przy okazji uroczystości ukraińskich szliśmy do rodziny ojca – wspomina.

Zofia Gąsiewicz doczekała się ośmiu wnuków, trzynastu prawnuków i jednej praprawnuczki. Życzymy kobiecie pociechy z tak licznej rodziny i długich lat życia w zdrowiu.

Jakub Olejnik

Facebook Comments Box
Facebook