Literatka w białym fartuchu

Justyna Stanisz to debiutująca pisarka pochodząca ze Strzelina. Niedawno ukazała się jej pierwsza książka pt. „Wróciło”. Trzymający w napięciu kryminał spotkał się z falą pozytywnych komentarzy, a autorka pracuje już nad kolejnymi częściami. Z pisarką rozmawialiśmy nie tylko o je pasji literackiej, ale także o pracy w branży medycznej i naszym mieście.

Podczas tegorocznej edycji Strzelińskiego Festiwalu Literatury, który odbył się we wrześniu, do naszego miasta przyjechało kilkunastu autorów. W programie przewidziano m.in. panel strzeliński, dzięki któremu swoją twórczość mogli zaprezentować lokalni pisarze. W tym gronie znalazła się Justyna Stanisz. Postanowiliśmy szerzej przedstawić autorkę i przybliżyć jej debiutancką książkę.

Justyna Stanisz urodziła się w Strzelinie. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych uczęszczała do strzelińskiego Liceum Medycznego (nieistniejąca już placówka mieściła się w budynku obecnej szkoły muzycznej przy ul. Jana Pawła II). Po uzyskaniu dyplomu pielęgniarskiego wyjechała do Wrocławia. – Może trochę zaskoczę, ale po szkole medycznej wybrałam studia historyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Po uzyskaniu tytułu magistra kilka lat pracowałam w administracji uczelni – opowiada Justyna Stanisz. Po kilku latach wróciła do pielęgniarstwa i do dziś pracuje w tym zawodzie. Na co dzień mieszka w stolicy Dolnego Śląska, ale do Strzelina przyjeżdża, aby odwiedzić rodzinę. – Jak tylko mam okazję to wracam w rodzinne strony, ale ze względu na obowiązki nie jestem w stanie pojawiać się tu zbyt często – przyznaje. Oprócz pracy pasją Justyny Stanisz jest pisanie. – Już w czasach szkoły średniej zdarzało mi się pisać do szuflady. Najpierw była to poezja, a później głównie opowiadania obyczajowe. Jednak wtedy nigdzie nie publikowałam tych tekstów. Pewnie to nie był jeszcze ten czas. Pisanie traktowałam wówczas jako sposób na relaks – wspomina.

Literacki duch wciąż drzemał…

Młodzieńczą pasję przerwała wraz z opuszczeniem szkolnych murów. Na szczęście pisarski

duch drzemał w niej nadal i dał o sobie znać w 2015 r. – Któregoś dnia przeglądając strony internetowe, rzuciła mi się w oczy informacja o Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Otworzyłam stronę, aby przeczytać więcej i dowiedziałam się o konkursie na opowiadanie kryminalne. Zaświtała mi w głowie myśl, dlaczego nie spróbować. Zadaniem konkursowym było napisanie historii w oparciu o zasadę locked room, czyli zagadki zamkniętego pokoju, którą stosowała m.in. Agatha Christie. Bardzo lubię książki tej pisarki, a w 2015 r. mijała 125. rocznica śmierci autorki. Pomyślałam, że to doskonała okazja, żeby wziąć udział w konkursie – podkreśla. Wysłała opowiadanie, ale nie liczyła, że uda się nim zaciekawić jurorów.

Bardzo zdziwiłam się, gdy otrzymałam e-maila z informacją, że znalazłam się w gronie 24 osób, które dostały się na warsztaty literackie. Podczas zajęć, które prowadziła Katarzyna Bonda pracowaliśmy nad tekstami. Usłyszałam od niej, że pomysł i tytuł mojej pracy są świetne, ale nad wykonaniem trzeba popracować – opowiada. Warsztaty do tego stopnia zaciekawiły Justynę Stanisz, że w 2016 roku postanowiła ponownie wziąć udział w konkursie i wysłała kolejne opowiadanie kryminalne. Po raz drugi została laureatką i dostała się na warsztaty literackie. Tym razem pracowała pod okiem Marcina Wrońskiego. – Zajęcia warsztatowe z obojgiem autorów były dla mnie wielkim kompendium wiedzy o warsztacie pisarskim. Rozbudziły we mnie zainteresowanie profesjonalnym pisaniem. Po prostu, dopadł mnie literacki bakcyl – mówi, śmiejąc się. To właśnie dzięki warsztatom postawiła sobie cel: praca nad książką. I cel został zrealizowany. – Pomysł, który finalnie przybrał książkową postać nie był pierwszym. Rozważałam różne opcje na skonstruowanie fabuły. Analizowałam, przerabiałam, odrzucałam, aż w końcu trafiłam na ten właściwy – podkreśla. – W związku z tym, droga od pomysłu do wydania była długa. Trwała dobre dwa lata. Ale udało się – uzupełnia z uśmiechem.

Epidemie stały się tłem

Historia książki rozgrywa się w ówczesnych czasach z retrospekcją do 1963 roku, gdy we Wrocławiu szalała epidemia ospy. Skąd taki pomysł? Wszystko zaczęło się w czasie pandemii koronawirusa.  – To był bardzo trudny czas dla wszystkich, a dla branży medycznej szczególnie. Na każdym odcinku praca wyglądała inaczej. Inaczej pracowały pielęgniarki w przychodniach, inaczej na oddziałach, a jeszcze inaczej na tzw., pierwszej linii, czyli w szpitalach covidowych. Jednak na każdym z tych odcinków ryzyko było duże. Nas lockdown nie dotyczył. My codziennie chodziłyśmy do pracy. W każdej chwili mogłyśmy też zostać przeniesione do pracy w szpitalu tymczasowym. Cóż, taka specyfika tego zawodu, ale ryzyko zakażenia i stres były ogromne – opowiada. – Wracając do książki. Któregoś dnia po pracy natrafiłam na artykuł dotyczący epidemii ospy we Wrocławiu w 1963 r. Mimo, że jestem historykiem, miałam bardzo małą wiedzę na ten temat, dlatego zaczęłam czytać. Im więcej poznawałam faktów dotyczących epidemii ospy z 1963 roku, tym bardziej mnie to ciekawiło. W pewnym momencie zaświtał mi w głowie pomysł, aby połączyć te dwie epidemie w książce. Oczywiście od początku założyłam sobie, że będą one tłem do intrygi kryminalnej – podkreśla. Kolejnym krokiem była praca źródłowa. Pisarka wybrała się do wrocławskiego

Ossolineum, aby poczytać więcej archiwalnych materiałów dotyczących ospy szalejącej w 1963 roku w stolicy Dolnego Śląska. – Trafiłam na niesamowity zespół pań bibliotekarek. Pomogły mi w odszukaniu bardzo cennych artykułów dotyczących epidemii ospy. To była prawdziwa kopalnia wiedzy o tamtych czasach – przyznaje. Równolegle ze zbieraniem materiałów, autorka cały czas w głowie układała wątki fabularne kryminału. – W całym mieszkaniu miałam porozkładane kartki, bo gdy pojawiała się jakaś myśl od razu musiałam ją zapisać. I tak jak, wspomniałam wcześniej, wiele razy zmieniałam koncepcje, szukałam tego właściwego pomysłu, jednak ciągle czułam, że jestem obok tego, co chcę napisać. W końcu postanowiłam dać sobie miesiąc, żeby nie myśleć o książce. I to było świetne rozwiązanie, gdyż po przerwie wszystko poukładało się na właściwym miejscu. I książka uzyskała swój ostateczny fabularny kształt – kontynuuje. – Praca nad książką wymaga czasu i organizacji. Początkowo próbowałam pisać popołudniami, ale po intensywnym przedpołudniu w pracy nie jestem w stanie kreatywnie myśleć. Dlatego przestawiałam się na pisanie w weekendy – dodaje.

Debiutanckie dzieło Justyny Stanisz ujrzało światło dzienne w lipcu 2022 r. Powieść pt. „Wróciło” to trzymający w napięciu kryminał. O czym? – Życie Ewy Dębskiej skomplikowało się, kiedy otrzymała starą willę, gdzie w ogrodzie znaleziono szkielet kobiety. To uruchamia całą lawinę tragicznych wydarzeń, których początek sięga do czasów epidemii ospy w 1963 roku. Giną kolejne kobiety, a sama doktor Dębska zostaje napadnięta w ogrodowej alejce przed willą. Bezradna policja w celu ustalenia tożsamości ofiary w końcu przekazuje komunikaty do mediów. Z ogromnej liczby zgłoszeń Wolski i Mrówa wybierają dwie kobiety, najbardziej pasujące do rysopisu sporządzonego przez eksperta. Odpowiedź daje analiza porównawcza DNA. Ale to dopiero pierwszy krok na drodze do odkrycia sprawcy – możemy przeczytać na okładce. Książka została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. – Nie spodziewałam się tylu pozytywnych opinii. Przeszło to moje najśmielsze oczekiwania – przyznaje. – Każda recenzja jest dla mnie ogromnie ważna. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się moją powieścią. Dla mnie najważniejsza jest satysfakcja czytelnika. Jeśli ktoś poświęca czas na moją książkę, chcę aby miał poczucie dobrze spędzonego czasu. Aby dobrze się bawił, rozwiązują zagadkę razem z moimi bohaterami – podkreśla. Powieść można kupić m.in. online na stronie empiku, ale stacjonarnie jest również dostępna w strzelińskiej księgarni. Jej koszt to około 40 zł. Warto zaznaczyć, że „Wróciło” to początek tetralogii, a autorka pracuje już nad kolejnymi częściami. – Akcja drugiej książki będzie się rozgrywała w 2018 r., ale na jej zakończenie trzeba będzie trochę poczekać. Finał nastąpi dopiero w czwartej książce stanowiącej kontynuację, a przedstawiona historia będzie osadzona w 2022 r. – mówi. Zapewne czytelnicy będą się zastanawiać co z trzecią częścią? – Będzie samodzielną historią kryminalną, ale z głównymi bohaterami na czele. W każdej z czterech części pojawi się medyk sądowa Ewa Dębska wraz ze swoim kolegą po fachu, Janem Strączkiem, prokuratorem Kamilem Staszewskim  i policjantami z Wydziału Specjalnego: komisarzem Jakubem Wolskim i aspirantem Aleksandrem Mrówą – dodaje. Na pytanie czego będzie dotyczyła fabuła kolejnych książek, pisarka odpowiada tajemniczo. – Wyjaśnią się wątki, które w pierwszej powieści czytelnicy mogli uznać za niedokończone. A niektórzy z głównych bohaterów otrą się o śmierć. Którzy? Tego teraz nie zdradzę – śmieje się. Co ciekawe w książce będzie przewijał się również wątek strzeliński, a spostrzegawczy czytelnicy mogli doszukać się go już we „Wróciło”. Autorka planuje wydanie drugiej części pod koniec przyszłego roku.

Jakub Olejnik

Pisarka pochodząca z naszego miasta prezentuje debiutancką książkę
Facebook Comments Box
Facebook