Sołtysowanie i międzynarodowa współpraca

Podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej Strzelina uhonorowano dwie mieszkanki gminy Strzelin. W poprzednim numerze rozmawialiśmy z Wandą Łużną. Tym razem o tytuł „Zasłużony dla Gminy Strzelin” i działalność społeczną zapytaliśmy Annę Michalską z Dębnik.

Otrzymała Pani tytuł „Zasłużony dla Gminy Strzelin”. Czy to dla Pani duże wyróżnienie?

Tak. W pierwszej chwili, gdy dowiedziałam się o tym odznaczeniu byłam bardzo przejęta. Jest to zaszczytny tytuł. W tym gronie znajdują się osoby, które zasłużyły się dla miasta, a mnie do nich daleko. Niemniej jednak bardzo cieszę się z tego odznaczenia. Miłe jest również to, że uhonorowano także panią Wandę Łużną.

Na swoim koncie ma Pani sporo innych odznaczeń państwowych, samorządowych oraz rolniczych. Które jest dla Pani najcenniejsze?

Dumna jestem z odznaczenia Sołtys Roku 2013, który otrzymałam w rąk wojewody dolnośląskiego. W ogóle nie spodziewałam się, że zdobędę ten tytuł. Na galę do urzędu wojewódzkiego pojechałam z sołtysem Dankowic. Na sali było mnóstwo sołtysów z całego Dolnego Śląska. Gdy okazało się, że nagroda główna trafiła do mnie byłam mile zaskoczona.

Sołtysem Dębnik była Pani przez 28 lat, od 1991 r. do 2019 r. …

W zasadzie to nieoficjalnie pełniłam tę funkcję dużo dłużej. W 1974 r. sołtysem Dębnik został mój mąż. To były czasy, w których zajmował się gospodarką. Dużo pracował w polu i nie miał czasu na sprawy związane z sołtysowaniem, więc ja je załatwiałam. Praca sołtysa wyglądała wtedy inaczej. Było dużo trudniej, bo sołtys miał o wiele więcej obowiązków. Na wsi był jeden telefon, a sołtys musiał przekazywać informacje mieszkańcom. Zajmował się także rozdawaniem kartek żywnościowych, podatkami i wieloma innymi sprawami. W czasie, gdy mój mąż był sołtysem byłam jedną kadencję radną, pełniłam też funkcję opiekuna społecznego w wiosce. Bardzo podobała mi się praca społeczna i chciałam to robić. Na początku lat 90 XX w. zostałam oficjalnie sołtysem Dębnik.

W czasie Pani kadencji udało się zrealizować bardzo dużo inwestycji. Z których jest Pani najbardziej zadowolona?

Każde zadanie było bardzo ważne dla naszej miejscowości. Miałam to szczęście, że trafiałam na swojej drodze na osoby, które przyczyniały się do ich realizacji. W latach 90. XX w. udało się założyć sieć telefoniczną w wiosce. Później wyremontowano w Dębnikach drogę powiatową, zrobiono także kanalizację wodociągową. Bardzo ważną rzeczą było dla nas założenie Strzelińskiej Spółki Wodnej. Dębniki leżą w dole i mieliśmy duże kłopoty z zalewaniem pól i domostw. Odkąd istnieje spółka rowy są oczyszczone i problemów nie mamy. Kolejną ważną inwestycją dla nas była budowa świetlicy i remont drogi w kierunku Doliny Żab. Chce podkreślić, że każde zadanie, jakie udało się zrealizować nie jest zasługą wyłącznie sołtysa. Nad ich realizacją pracowało mnóstwo osób i bez nich nic nie udałoby się zrobić.

A jest coś czego żałuje Pani, że nie udało się zrobić?           

Dębniki nie mają kanalizacji sanitarnej. Jest u nas problem, ponieważ mamy wysoki poziom wód gruntowych i budowa kanalizacji nie jest w zasadzie możliwa. Przydałoby się znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu w przyszłości. Liczymy na pomoc ze strony gminy.

Nie sposób nie wspomnieć o Pani współpracy z partnerskimi miastami, szczególnie ze Straelen, gdzie wykorzystując Pani kontakty udało się uzyskać sporą pomoc m.in. strzelińskiemu szpitalowi…

Wszystko zaczęło się od tego, że jeździłam w latach 90 XX w. do pracy na szparagi do niemieckiego miasta Straelen leżącego przy holenderskiej granicy. Zajmowałam się sprzedażą tych warzyw. Dobrze znam język niemiecki i dużo rozmawiałam z klientami. Poznałam tam wiele osób. Część z nich bardzo dużo pomogła naszej gminie. Z Niemiec przyjeżdżały do nas ciężarówki z różnymi darami. Z kliniki w Duisburgu do strzelińskiego szpitala udało się sprowadzić łóżka, wózki inwalidzkie, szafki, żywność, wyposażenie sali operacyjnej, kuchni, komplety pościeli.

Zyskał nie tylko szpital, bo wiele innych instytucji uzyskało pomoc od naszych zagranicznych sąsiadów…

Tak. Tych transportów przez lata było bardzo dużo od różnych osób czy firm. Sporo rzeczy zostało zawiezionych m.in. do domu dziecka w Górcu. Zyskał także nasz odbudowany kościół w Białym Kościele, gdzie sprowadziliśmy m.in. ławki, konfesjonał, a także figurę Matki Bożej i wiele innych rzeczy.

Rozmawiał

Jakub Olejnik

Facebook Comments Box
Facebook