Cały świat może podziwiać jego serialowe postacie

W latach 70 i 80 XX w. komiks „Kajko i Kokosz” cieszył się bardzo dużą popularnością w naszym kraju. Niewiele osób wie, że ilustratorem najnowszych przygód słowiańskich wojowników jest urodziny w Strzelinie Sławomir Kiełbus. Od niedawna w serwisie Netflix można oglądać animację tego komiksu. Autorem projektów postaci jest również pochodzący z naszego miasta rysownik. 

Urodził się Pan i wychował w Strzelinie. W jakich okolicznościach i kiedy opuścił Pan nasze miasto?

Tak, wychowywałem w Strzelinie do 6 roku życia. Mieszkaliśmy z rodzicami, siostrą i dziadkami w kamienicy na ul. Wodnej. Z tamtych lat pamiętam niewiele, ale utkwiły mi w pamięci wycieczki z tatą do kamieniołomów i zabawy na podwórku za kamienicą. Wspominam to z nostalgią. To wszystko skończyło się po rozwodzie rodziców i przeprowadzce do innego miasta. 

Jest Pan docenianym ilustratorem i rysownikiem komiksów. Skąd wzięło się zamiłowanie do tego zawodu? 

– Od zawsze lubiłem rysować, a komiksem zaraziłem się od Papcia Chmiela, Tadeusza Baranowskiego, Szarloty Pawel no i od Janusza Christy. Ukształtowały mnie RELAX, Świat Młodych, Tytus, Kleks, Kajko i Kokosz, Kwapiszon…

W 2016 r. nawiązał Pan współpracę z wydawnictwem Egmont, które zdecydowało się na kontynuowanie popularnej w latach 70 i 80 XX w. serii komiksów autorstwa Janusza Christy pt. „Kajko i Kokosz”. Jak Pan zareagował na tę propozycję? Czy rysunki postaci były dużym wyzwaniem? 

Przez długi czas byłem niechętny roli kontynuatora serii. Z różnych powodów. Głównym była niechęć do naśladownictwa i kontynuowania nieswojego dzieła – bardziej kręciły mnie własne projekty. Z czasem to się zmieniło. Zauważyłem, że mogę kontynuować serię nie zmuszając się zanadto do zmiany własnego stylu. Moja kreska dobrze się tu sprawdza, co zresztą zauważył sam Janusz Christa, polecając mnie na kontynuatora serii. 

Jaka była reakcja fanów na kontynuację serii i odtworzone przez Pana postacie? 

Większość reakcji była pozytywna, dużo było też doceniania ze strony innych twórców komiksowych. Część fanów kręciła nosem; byli i tacy, którzy suchej nitki nie zostawili na scenarzyście i rysowniku. Takie reakcje trzeba brać na klatę i dziwne, gdyby ich nie było, bo to przecież kultowa seria. 16 czerwca premiera kolejnego albumu, z którego jako twórcy jesteśmy jeszcze bardziej zadowoleni- zarówno z warstwy plastycznej, jak i scenariuszowej. Okładka i przykładowe plansze są już dostępne w Internecie.

Pod koniec lutego platforma Netflix udostępniła pierwsze odcinki serialu animowanego pt. „Kajko i Kokosz”. Tu również jest Pan autorem projektów postaci. Jak Pan przyjął wiadomość, że ta popularna platforma chce wypuścić tę animację? 

Głównym powodem, dla którego zdecydowałem się wejść w ten projekt, był fakt, że zajmuje się nim Ego Studio, których produkcje lubię i cenię. NETFLIX otworzył Kajkowi i Kokoszowi drogę na cały świat.  

Czy praca nad postaciami serialowymi różniła się względem rysowania tych komiksowych? 

Tak i to bardzo. Postacie do serialu wymagały znacznego uproszczenia, ograniczenia detalu i dostosowania do wymogów animacji. Robiłem szkice a finalne postacie tworzyli animatorzy. 

W 2019 r. był Pan gościem Strzelińskiego Festiwalu Literatury, prowadząc m.in. specjalne warsztaty komiksowe. Jak wspomina Pan udział w tym wydarzeniu? 

To były warsztaty dla dzieci. One zawsze przypominają mi o tym, o czym łatwo zapomnieć, gdy się jest już zawodowym rysownikiem: o szczerości, otwartej głowie i zabawie przy pracy. Nie wiem, czy na takich warsztatach bardziej uczą się uczestnicy czy prowadzący.

Czy znajduje Pan czas na odwiedzanie Strzelina?  

Jak na razie, niestety, nie znajduję. Ale ciągle mam to w planach. 


Rozmawiał

Jakub Olejnik

Pochodzący z naszego miasta rysownik jest ilustratorem nowych przygód Kajka i Kokosza

Facebook Comments Box
Facebook